Zgodnie z prawem, do zarządzania majątkiem nieobecnego sąd wyznaczył kuratora, a mecenas Szrenk, któremu tę funkcję powierzono, nie miał powodu do narzekania na nią. Nie było już potrzebne. W wagonie zalatywało ubikacją, który to odór starano się zlikwidować za pomocą wody toaletowej, i pachniało lekko nadpsutymi pieczonymi kurami, zawiniętymi w brudny, zatłuszczony papier. A poza tym monotonna gadatliwość spotkanego pijaka działała ogłuszająco. Nie było ich. Sam o tym wiesz aż nadto dobrze i jedynie Twojej dobroci przypisuję to, żeś zawsze starał się nie okazać mi tego, co jednak było ponad wszelką miarę dla mnie poniżające i dręczące. I ten jednak niewiele miał do opowiedzenia. Na dworze zaczynał się wczesny, jesienny zmierzch. Pani Beata codziennie w rannych godzinach udawała się samochodem na dłuższy spacer do Parku Łazienkowskiego. Szli znowu w milczeniu. I profesor nie mylił się. Ponieważ jednak za rączkę hamulca pociągnął nie kto inny, tylko Grigorij Osipowicz, wynikło z tego, że pociąg stoi tak niesłychanie długo właśnie przez niego.
Wiem, żeś przygotował, drogi Rafale, jakiś podarek dla mnie. Nad lokomotywą wzbiły się białe obłoczki pary. Silniejsza od wszystkich uczuć, jakie żywię i zawsze żywiłam dla Ciebie, od bezgranicznej wdzięczności do najgłębszego szacunku i podziwu, od szczerej życzliwości do przywiązania. Pokazała, że chcieć znaczy móc. Obawiam się, że to ischias….
Document Information
Raz na miesiąc, a raz na dwa tygodnie. Pamiętał z najwcześniejszego dzieciństwa, że wówczas nazwiskiem, które nosił, nazywano całe mnóstwo najróżniej- szych rzeczy. Brudne jest tylko to, co zbędne. Podłogę zaścielały ścinki. Na podestach mieściły się ustępy i zamykane na kłódki składziki. Na zamarzniętej jezdni dały się słyszeć chrzęszczące kroki nieprzebranego tłumu. Ogarniała ją rozpacz. A gdy jesień przyjdzie, cisza w borze zalega taka jak w kościele podczas podniesienia. Oni jednak przesadzają, w głowach im się pomieszało. Zachęcam do podpisania. O ile alarm doń dotarł. Przy brzegu stawu rosły gęsto lilie wodne. Towarzystwo z kąta, porzuciwszy chrapiącego kompana, wysypało się na ulicę.
Pasternak. (Doktor Żywago) | PDF
- Wilczur prędko otworzył pudło, wyjął zeń piękne palto z czarnego, lśniącego futra o długim, jedwabnym włosie, narzucił je sobie na ramiona, doktor kon dzieciuch pieluchy, na głowę włożył zawadiacko kołpaczek z dwoma filuternie zwisającymi ogonkami, na rękę wsunął mufkę i z rozradowanym uśmiechem przejrzał się w lustrze: wyglądał arcykomicznie.
- Wilczur zawrócił w nią i wlókł się coraz wolniej.
- Przeżegnał się na wszelki wypadek i nastawił uszu.
- Bała się, by wzrok Janka nie wyczytał prawdziwych, tych strasznych i bolesnych myśli, które zadręczały jej biedną duszę.
- I oto, kiedy zaczął się walić ów złoty i marmurowy gmach złego smaku, przyszedł On, lekki, odziany w świat- łość» ostentacyjnie ludzki, umyślnie prowincjonalny, galilej- ski, i od tej chwili zniknęły narody i bogi, i ukazał się człowiek, człowiek cieśla, człowiek oracz, człowiek pasterz wśród stada owiec o doktor kon dzieciuch pieluchy słońca, człowiek, który nie brzmiał ani trochę dumnie, człowiek uwieczniony wdzięcz- ną pamięcią we wszystkich matczynych kołysankach i we wszystkich galeriach malarskich świata".
W sali operacyjnej panowała zupełna cisza. Z rzadka przerywał ją ostry, krótki brzęk metalowych narzędzi chirurgicznych na szklanej płycie. Powietrze nagrzane do trzydziestu siedmiu stopni Celsjusza przenikał słodkawy zapach chloroformu i surowa woń krwi, które przenikając przez respiratory napełniały płuca nieznośną mieszaniną. Jedna z sanitariuszek zemdlała w kącie sali, lecz nikt z pozostałych nie mógł odejść od stołu operacyjnego, by ją ocucić. Nie mógł i nie chciał. Trzej asystujący lekarze nie spuszczali czujnego wzroku z otwartej czerwonej jamy, nad którą poruszały się wolno i zdawało się niezgrabnie wielkie, grube ręce profesora Wilczura. Każdy najmniejszy ruch tych rąk trzeba było zrozumieć natychmiast. Każde mruknięcie wydobywające się od czasu do czasu spod maski zawierało dyspozycję zrozumiałą dla asystentów i wykonywaną w mgnieniu oka. Szło przecie nie tylko o życie pacjenta, lecz i o coś znacznie ważniejszego, o udanie się tej szaleńczej, beznadziejnej operacji, która stać się mogła nowym wielkim triumfem chirurgii i przynieść jeszcze większą sławę nie tylko profesorowi, nie tylko jego lecznicy i uczniom, lecz całej nauce polskiej. Profesor Wilczur operował wrzód na sercu. Trzymał je oto w lewej dłoni i rytmicznym ruchem palców masował nieustannie, gdyż wciąż słabło. Przez cienką gumową rękawiczkę czuł każde drgnięcie, każdy lekki bulgot, gdy zastawki odmawiały posłuszeństwa i drętwiejącymi palcami zmuszał je do pracy. Operacja trwała już czterdzieści sześć minut. Czuwający nad pulsem doktor Marczewski już po raz szósty zanurzał pod skórę pacjenta igłę szprycki z kamforą i atropiną. Prawa ręka profesora Wilczura raz po raz połyskiwała krótkimi ruchami lancetów i łyżek. Na szczęście wrzód nie sięgał głęboko w mięsień sercowy i ukształtował się płytkim, prawidłowym stożkiem. Życie tego człowieka było do uratowania. Oby wytrzymał jeszcze osiem, dziewięć minut.
Cześć, poznajmy się! Załóż konto lub zaloguj się. Konie Towarzyskie. Utwórz konto Zaloguj się. Ukryj menu. Konto zarejstrowane: 03 października Wyślij prywatną wiadomość.
Doktor kon dzieciuch pieluchy. Pasternak. (Doktor Żywago)
Masz czas tylko do końca kwietnia :. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie wpis pieluchy dodatkowe przypisy, motywy literackie są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1. Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur. Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Labos, Warszawa Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Fundację Nowoczesna Polska z książki doktor kon dzieciuch pieluchy przez Martę Niedziałkowską. Ilustracja na okładce: Portret męża, Jana Bohuszewicza, doktor kon dzieciuch pieluchy, Bohuszewicz, Józefadomena publiczna. I domyśliłem się: Nie ma innej rady. Czy nie mówiłam jeszcze w zeszłym tygodniu: — No, no, coś mi za bardzo pan Leszek do tych Radoliszek jeździ! Interpunkcja została uwspółcześniona zgodnie z obowiązującymi zasadami; np.
Uploaded by
Szli i szli, śpiewając Wieczne odpoczywanie, a kiedy milkli, zdawało się, że nadal śpiewają odruchowo nogi, konie, porywy wiatru. Przechodnie przepuszczali kondukt, liczyli wieńce, żeg- nali się. Niech spoczywa w pokoju. Bogaty pogrzeb". Przemykały bezpowrotnie ostatnie nieliczne minuty. Zaśpiewano Z duszami sprawiedliwych.
Cienie nie były czarne, lecz ciemnoszare jak przemoknięty wojłok. Wilczur zaczął w pamięci liczyć bliższych i dalszych znajomych. Wkrótce już wstanie i będziecie znowu razem chodzić do lasu.
Absolutely with you it agree. In it something is also idea good, I support.